Zamiast odpocząć w weekend to czuje się bardziej zmęczony... Było spokojnie w miarę... W piątek byłem resetowany, bawiłem się doskonale z kumpela. Sobota i niedziela upłynęła miejsko i domowo. Aczkolwiek nawet wyskoczył sobie pojeździć na rolkach na miescie... Była ładną pogoda z rana... A potem... Zamulanie w domu... No i co wieczór drink towarzyski do kolacji na ogródku razem z kumplem. A dziś początek tygodnia... Słoneczko ładnie świeci. Mam nadzieję, że nie dawała mi dziś mnóstwa roboty... A nawet jeśli to co tam. Muszę coś wymyślić,by przestać palić... Już prawie byłem blisko i znów zacząłem... Stres i nie zagojona rana na sercu,która otwiera się co jakiś czas. I nadal nie rozumiem co się takiego stało... No cóż... Może po prostu tak miało być... Nie ten czas, nie ta osoba. Duzo jeszcze przed nami... Szkoda tylko, że po prostu teraz traktuje mnie jak obcego zupełnie. Zresztą kim jestem dla niej... Zaraz zajmę się praca... Znów tydzień zleci jak strzała, będzie dobrze,jest do przodu. Ludzie dookoła mają większe problemy... Ja... Ja mam w miarę wygodnie ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Never ending story- ty i fajki ! ale cóż trzymam kciuki :D
OdpowiedzUsuń