niedziela, 22 maja 2011
Falling Slowly...
... no i to by nie bylo takie powolne. Zakochalem sie, choc myslalem, ze to niemozliwe. Ostatni zwiazek, jaki przezylem byl krotki, choc intensywny, pozniej probowalem znowu, ale trafilem na zupelnie niepasujaca polowe duszy. Odpuscilem, nie bylo sensu, mimo, iz mogloby byc pieknie... z tym ze nudne to byloby zycie, wegetacja we dwoje. A teraz... Spotkalem ta, ktora mnie omotala, gdzie za kazdym razem po rozstaniu gdy ja widzialem pekalo we mnie zycie i wpadalem w przepastny row nicosci. Teraz bylo inaczej, z usmiechem i nic nie bylo mi go w stanie zetrzec z twarzy. Myslami byla ze mna ta mala mrufeczka, ktora nosze w sercu. Dziwnie to wszystko sie zaczelo, tyle razy mijalismy sie w zyciu, widocznie to nie byl ten czas jeszcze, pewnie wtedy nic by z tego nie wyszlo, choc... nigdy nic nie wiadomo, co mogloby sie wydarzyc. Teraz widze slonce, piekno i jest mi lzej. Wreszcie ja odnalazlem i mimo przeszkod, ktore tez nie wydaja sie specjalnie ciezkie i trudne osiagne cel. Wlasnie... czy to wreszcie Ty, czy Ty jestes sensem mego zycia? Chcialbym zeby tak bylo. Myslami jestem wciaz przy niej, jest ciezko, mozliwe, ze bedzie jeszcze trudniej, ale jestem uparty, bo swiat bez mrufki to juz nie bedie ten sam swiat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz