wtorek, 31 maja 2011

sobota, 28 maja 2011

Formicidae


One juz wiedza, ze szykuje sie podroz, tylko nikt jeszcze nie wie gdzie. Mru mru ;)

Mamy naturalne predyspozycje do wypełniania pustych przestrzeni.


Formicidae obudzilo mnie rano pyknieciem na skypie, moj sen chyba tylko na to czekal i w tym samym momencie uciekl nie pozostawiajac po sobie najmniejszego sladu. Mile to bylo przebudzenie, aczkolwiek niewyspany troche bylem. Nie ma sie co dziwic, godzina byla hmmmm, niech pomysle, polozylem sie okolo wpol do 3ciej w nocy wiec jakies 3 godziny pospalem... tak mi sie wydaje przynajmniej. Trzeba skonczyc ogladanie filmow po nocach, trzeba skonczyc z tym strachem przed zamknieciem oczu. Film mial przeslanie na koncu, calkiem madre :)

Sądzę, że nie miał na myśli tylko krzyżówek ale puste przestrzenie w samych nas biorące się, gdy obieramy jakąś nową drogę w świecie nie zawsze tolerancyjnym. Starałam się uzupełnić te puste miejsca słowami, krzyżówkami no i Stevem.

Ale to nie była odpowiedź. Teraz już wiem że w podroży naszego życia wystarczy znaleźć kogoś tak samo normalnego jak ty jeśli nie cały ich tłum.


Nie jest to proste zadanie, ale niektorym sie udaje, bo sa wytrwali w tym co robia lub maja po prostu szczescie. Staram sie nie zmieniac, czy dobrze na tym wychodze czy zle... ciezko powiedziec. ALe ciesze sie tym, kim jestem. Mialem dzis wiele rzeczy do zrobienia, ale plany poszly inna linia i prawie wszystko zostalo przelozone na jutro. Wiec dzis dzien odpoczynku i malych spraw. I zapomnialbym, chce mi sie krzyczec, iz znalazlem pusta przestrzen i moge ja zapelnic, bo pasuje tam idealnie :)

Percival Schuttenbach - Pocałunek

czwartek, 26 maja 2011

Muszę Ci kiedyś pokazać ten park i to miejsce

Oto co mi dziś najdroższa moja napisała:

Hej kochanie, opowiem Ci coś. Kiedy muszę już iść do pracy, przechodzę przez klapę w podłodze na kortarz, naprawdę fajnie mieć takie drzwi w domu ( dobre przy ataku zombie ;) metalowy pręt i zaden już nie wejdzie :) ) potem schodkami na dół, obok schodów stoi duża dębowa szafa, przez to jak pięknie jest na moim balkonie, kiedy wracam do domu, w myślach mam: no to spowrotem do Narnii. Potem szybko schodkami w dół i jestem na zewnątrz, z górki przechodzę w dół ulicą obok cmentarza i wkraczam do pięknego parku, praktycznie przy samym wejściu jest potok Oliwski, tam codziennioe rano zbiera się chmara gołębi i gruchają sobie w kółeczku, tak poprostu i zawsze na środku tej drogi :) mijam Pałac Opatów, założycieli parku, a już dalej przewijają się pnącza drzew, kwiaty i zbiorniki z wodą z czego każdy jest inny, jeden jest styklizowany na ogród japoński, na wiosnę było tam strasznie różowo od drzew, potem zwykły potoczek, który z nurtem wkracza do ostatniego zbiornika, kasakadami woda opada w dół po olbrzymich kamieniach.
Idę obok palmiarni i zaraz dalej stoją olbrzymie żywopłoty, chociaż lepiej pasowało by ściany z drzew :), wyglądają przepięknie, majestatycznie wręcz, zaraz za nimi jest wąska dróżka, wzdłóż niej rosną mniejsze drzewa, któ¶e są tak przycięte, że swoimi gałęziami tworzą istny zielony baldachim, nawet kiedy pada, można sobie tuptać bez obaw o zmoczenie ;)obok drózki biegnie dalej potok Oliwski, przy nim zbierają się rano kaczki i kaczory, jeśli idę wystarczająco wcześnie śpią, mimo, że wychowałam się na wsi to nigdy nie widziałam, żeby kaczki spały z jedną łapą uniesioną w górze, a dziobem schowanym w pióra skrzydeł :) Na końcu mijam pętlę tramwajową, stację PKP/SKM i już jestem w pracy....

Ville Valo & Natalia Avelon - Summerwine

:)

środa, 25 maja 2011

MIŁOŚĆ

Straszne uczucie, prawda? Czyni Cię tak bardzo bezbronnym. Rozrywa Ci klatkę piersiową i otwiera serce, a to oznacza, że ktoś może po prostu wejść w środek Ciebie i namieszać.
Budujesz dookoła siebie te wszystkie osłony, całe mnóstwo pancerzy, żeby nikt nie mógł Cię zranić i wtedy jedna osoba, wcale nie inna od pozostałych osób, wkracza w Twoje życie...
Oddajesz jej kawałek siebie, a przecież wcale Cię o to nie prosiła. Po prostu któregoś dnia uśmiechnęła się do Ciebie... I od tej pory Twoje życie nie należy już do Ciebie.

niedziela, 22 maja 2011

Falling Slowly...

... no i to by nie bylo takie powolne. Zakochalem sie, choc myslalem, ze to niemozliwe. Ostatni zwiazek, jaki przezylem byl krotki, choc intensywny, pozniej probowalem znowu, ale trafilem na zupelnie niepasujaca polowe duszy. Odpuscilem, nie bylo sensu, mimo, iz mogloby byc pieknie... z tym ze nudne to byloby zycie, wegetacja we dwoje. A teraz... Spotkalem ta, ktora mnie omotala, gdzie za kazdym razem po rozstaniu gdy ja widzialem pekalo we mnie zycie i wpadalem w przepastny row nicosci. Teraz bylo inaczej, z usmiechem i nic nie bylo mi go w stanie zetrzec z twarzy. Myslami byla ze mna ta mala mrufeczka, ktora nosze w sercu. Dziwnie to wszystko sie zaczelo, tyle razy mijalismy sie w zyciu, widocznie to nie byl ten czas jeszcze, pewnie wtedy nic by z tego nie wyszlo, choc... nigdy nic nie wiadomo, co mogloby sie wydarzyc. Teraz widze slonce, piekno i jest mi lzej. Wreszcie ja odnalazlem i mimo przeszkod, ktore tez nie wydaja sie specjalnie ciezkie i trudne osiagne cel. Wlasnie... czy to wreszcie Ty, czy Ty jestes sensem mego zycia? Chcialbym zeby tak bylo. Myslami jestem wciaz przy niej, jest ciezko, mozliwe, ze bedzie jeszcze trudniej, ale jestem uparty, bo swiat bez mrufki to juz nie bedie ten sam swiat.

czwartek, 19 maja 2011

Zaślubiny patyków

jeśli Cię pokocham, wejdź bez pukania
lecz dobrze to sobie przemyśl
moje łóżko może być Twoim
nasze tylko szemrzące oddechy
jeśli cisza będzie zbyt wielka, odezwę się do Ciebie
jeśli się znużysz, usiądziesz na mym jedynym krześle
jeśli będzie Ci zbyt ciepło, rozbierzesz się bez lęku
jeśli będziesz głodny, to i czysta kartka papieru
będzie twoim talerzem, jedz, tylko zostaw mi trochę
ja również jestem wiecznie głodny
jeśli Cię pokocham, wejdź bez pukania
lecz dobrze to sobie przemyśl
Twoja dłuższa nieobecność sprawiłaby mi ból

Nie chce myslec, intuicja mi podpowiada, ze moge oddac siebie bez przeszkod, ciagnie mnie cos z niewyobrazalna sila, iz ciezko mi jest sie temu opierac. Czasem spotykam kogos i od razu wiem, ze nawet sie nie zaprzyjaznie, ze nawet nie bedziemy znajomymi, ba, nawet na dobrego wroga sie nie nadaje, ignorancja kompletna, a czasem spotykam na swej drodze osobe, ktorej dalbym ostry noz przylozony do mej piersi w miejscu, gdzie przebilby serce i zamknal oczy oddajac swoj los w jej rece.

Kochac kogos to znaczy brac pelna odpowiedzialnosc za druga osobe. Czy jestesmy na to gotowi? To nie zabawa, to nie moda, nie chwila, ktora moze uleciec.

Gdziekolwiek była ona, tam był Raj


Tym cytatem koncza sie pamietniki pierwszej pary ludzkiej przelozonej z orginalu przez przez pisarza zwanego Mark Twain. Od tamtego czasu wiele sie zmienilo, pojawilo sie wiele uczuc tak roznych od milosci, a jednak zwiazanych z nia na stale. Ludzie sie zmienili, swiat sie zmienil, pozostala moze jeszcze gdzies grupa ludzi, ktorym nie podoba sie to wszystko, co sie dzieje. Jednak jest ich tak malo, sa praktycznie gdzies na wyginieciu, tak jakby w zasadzie nie istnieli juz. A wlasciwie to tak jest, w niektorych tylko moznaby znalezc pozostalosci w genach. To co ich ksztaltuje. To, jakimi sa... jakie maja serce. Moje jest poryte bliznami, ale wciaz zywe. Jednak coraz rzadziej serce zostaje dopuszczane do glosu. Jest tlumione dla wlasnego bezpieczenstwa. Kiedys myslalem, by oddac sie we wladanie innego serca, dobrego, poczciwego potrzebujacego. Wiec spotkalem takie, ale okazalo sie, iz bez iskry nic z tego nie bedzie. Dusilbym sie w takim, az w koncu stalbym sie jak automat, bez duszy, wiec na spotkaniu sie skonczylo. Potrzebuje oddechu, rozmow, zaru, zrozumienia, a nie wygody nudnej. Dobrze mi samemu. Nie dlatego, ze moge robic co chce i nikt mi niczego nie zakazuje. Nie znalazlem swej drugiej polowy. Kiedys zdawalo mi sie, ze ja znalazlem, jednak to pewnie byla tylko proba, moze los chcial mnie czegos nauczyc, a moze ...
Strasznie mi sie podoba ta opowiesc
http://hypatia.pinger.pl/m/2741853/na-symposionie-u-platona
wiec chyba kazdy z nas szuka tej drugiej polowy, ktora do nas pasuje.

Jak to jest, iz wszystko zaczyna sie tak jak powinno, a pozniej ogien wygasa, zar znika, pozostaje tylko popiol? Czyzby brakowalo tlenu, by ogien mogl plonac wiecznie? Moze nie wiecznie, lecz choc przez ten czas, kiedy w nasze komorki wciaz plona.

Zawsze gdy juz trafialem na podobna sobie osobe oddawalem sie w calosci, bylem szczesliwy i zawsze szczescie zostawalo tylko w pamieci...
Ciekaw jestem, jak to jest odejsc od osoby, z ktora sie zwiazujemy, gdzie planujemy wspolnie, wielbimy sie i potrafimy ufac sobie wzajemnie. Co powoduje, iz nagle przestajemy interesowac sie jedna polowka, a zaczynamy druga. I gdzie sie podziewa nasz umysl z rozsadkiem. Tak, wiem, milosc jest slepa i prowadzi ja szalenstwo. Wiec dlaczego nie Kochac az do kresow szalenstwa?

Zaczynam popadac w dziwne humory... Czyzby dlatego, ze pojawila sie ta urocza iskierka? Powinienem przestac myslec, a zaczac dzialac, dac sie poniesc sercu, zebrac to, co los podsuwa. Czy powinienem poradzic sie wiedzmy. Kiedys to zrobilem, nie posluchalem jednak do konca, nie chcialem wiedziec wsystkiego. Musialem sam sprawdzic zakonczenie, przekonac sie na wlasnej skorze :) nabyc kolejne doswiadczenie, wejsc na wyzszy poziom...
A moze dowiadujac sie o przyszlych wydarzeniach sami kierujemy losem w tamtym kierunku doprowadzajac do katastrofu z powodu widocznego celu, ktory wcale nie jest tak blisko, a jednak my parlismy do przodu nie zwazajac na to, co jest po drodze? Blog sie robi chaotyczny, jak siedziba Przedwiecznego, nic nie ma sensu, moje mysli blakaja sie wciaz wkolo jednej osoby i nie moge tego zmienic. Chcialbym, by tak zostalo...
Chcialbym nie byc niczyj

Rolling Stones-Time Is On My Side

Ice Cream


Mam ochote na lody. Na starówce... ja chce do Stargardu, najlepiej tak po 5tym czerwca ;] Myśle, czy to by nie był dobry pomysł... przeszkody, odległość... czy to aż tak wielka przeszkoda? Czas i przestrzeń nie jest żadną barierą. Baaaa, ale jednak. A może warto być cierpliwym, poczekać... mam CHAOS w myślach, serce bije mi szybciej, ciężko mi zebrać myśli, cięzko mi przestać myśleć o MW... o matko ziemio :) Przypomniała mi się pierwsza platoniczna miłość i wtedy pamietam, jak sobie złożyłem obietnice, że jeśli już się zakocham poważnie, to tylko w kobiecie, która będzie miała takie same inicjały. Przyłapałem się na czymś. Czy powinienem pisać tu wszystko, nawet to, co dotyczy tej uroczej, o której wciąż myśle. Czy ja nie jestem za stary, by być 26? Czy chciałbym? Czego chciałbym? Spędziłem dziś przyjemne chwile będąc blisko, a jednak tak daleko. Jednak co najważniejsze, mogłem zobaczyć jej uśmiech na twarzy i to było piękne. Chce do domu... chce do przyjaciół, do znajomych, chce spotkać Oną. Chce spędzić z nią jeden zwykły dzień, nic szczególnego, po prostu obudzić się, zjeść z Nią śniadanie, wyrzucić śmieci, skoczyć do sklepu. Takie tam, nic ważnego... czy będe mógł... /? Czy ona ... cicho sza! Jest mi dobrze, poznałem Oną w końcu :)

wtorek, 17 maja 2011

The Corrs - Love to Love You

Kochac...

Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet, jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?
— Jonathan Carroll
Kości księżyca

Myśle, że jednak mamy wpływ, tylko jak to wyczuć... przede wszystkim chyba trzeba zaakceptować drugą osobe i nie pozwolić na złość. Tylko jak doprowadzić do wzajemnej akceptacji? Jak wciąż sprawić, byśmy oboje patrzyli w tym samym kierunku?

poniedziałek, 16 maja 2011

IF I CALL YOU DARLING, WILL YOU MAKE ME PANCAKES?


Pamietam kiedy zobaczylem ja po raz pierwszy, usmiechnieta, w sukience, zaparlo mi wtedy dech w piersiach. Nie wiedzialem kim jest i skad, nie wiedzialem rowniez, ze moze byc tak sliczna kobieta. Pozniej mijalismy sie przy roznych okazjach, az wreszcie zrozumialem, ze jest nieosiagalna, niepoznawalna i pozostana tylko spotkaania gdzies w krainie Morfeusza. Jak sie poznalismy... ciezko mi jest powiedziec, napisze tylko, iz jakims tajemnym sposobem znalazla sie w gronie moich znajomych. I nagle cos sie stalo, od slowa do slowa nawiazala sie wiez, pojawila sie tesknota za slowami...

Tak, wszystko wygladaloby inaczej, gdybysmy sie naprawde spotkali... znamy sie tylko z sieci, ohh, mamy wspolnych, zywych znajomych, ale nam los nie pozwolil sie nigdy spotkac, mijalismy sie ze soba nawet o tym nie wiedzac, nie zdajac sobie sprawy ze swego istnienia.

Czy jest mozliwe uczucie mimo takich rzeczy... gdyby wrzucic to gdzies w burze muzguff zaraz odezwaly by sie glosy i krzyki, przygotowali by stos i najchetniej spalili by wszystko razem, zanim zdazyloby sie cokolwiek wyjasnic.

Mam jej tyle do opowiedzenia, jeszcze wiecej chcialbym uslyszec od niej... mimo, ze jest miedzy nami tyle roznic rozumiemy sie i lubimy wiele historii. Jak to jest, iz dwoje ludzi spotyka sie... ok, nawiazuje kontakt i mimo, iz nie znaja sie zupelnie potrafia wymieniac swe mysli bez ograniczen czasowych i nadal tego malo. Pozostaje tylko tesknota za ... wlasnie za czym?
ONE DAY, THREE AUTUMNS
Jest taki chinski ideogram, ktory jest uzywany, kiedy ktos teskni za druga osoba tak bardzo, ze jeden dzien wydaje tak dlugi jak trzy lata.

one day, three autumns