niedziela, 7 grudnia 2008

Mikolajki

Byly wczoraj... Dziwny bardzo dzien. Po pracy lekko skolowany poszedlem po "obiedzie" do Marka nic nie mowiac, dokad ide. Gosia poszla wczesniej na basen z siostra i jej dzieciatkiem. Jak wrocila to zadzwonila zdziwiona, gdzie jestem i czemu nic nie powiedzialem. Jakby to ja obchodzilo. Pozniej, jak przyszedlem to pojechala z siostra do domu. I wrocila dosyc szybko do domu. I byla niesamowicie mila. To znaczy normalnie byla milo, az dziwne, bo od w chuj czasu taka nie jest. Nie wiem, co sie stalo, ale generalnie niczego to nie zmienia, nie sadze, zeby to bylo na dluzszy czas, udawanie mnie meczy, bo ona wcale nie ma ochoty nic poprawiac w naszym zwiazku, wielokrotnie juz to okazywala. Normalnie w weekend to by siedziala w knajpie ze swoim "przyjacielem" lub innymi znajomymi, ale mnie to juz generalnie malo obchodzi. To jej zycie, jej wybory i jej znajomi. Widocznie chce isc taka droga, ja jej zupelnie nie jestem potrzebny, a jesli jestem to nie wiem do czego i pewnie ona tez tego nie wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz