niedziela, 9 listopada 2008

Zycie

Minelo troche czasu odkad pojechalem do szwecji... wrocilem i sie zaczelo wszystko sypac, ciagle klotnie, niedomowienia i tak to sie ciagnie. Stracilem juz nadzieje, ze sie cokolwiek zmieni. Dzien zaczyna sie rano, jakos leci do wieczora, kladziemy sie spac i znow od poczatku. Nic sie nie poprawia... Niby milo czasem, ale co z tego. Kobieta potrzebuje czasem sie przytulic, a ja ... Robie sie coraz bardziej nieczuly. Po co my ze soba spimy w ogole? Zeby przespac noc... Zycie... wiele rzeczy sie stalo, czesc pewnie z mojej winy... ta czesc to moja zazdrosc. Ale nic nie poradze, jestem samotny, jakbym wcale nie mial dziewczyny. Ba, narzeczonej... ona woli swego przyjaciela, maja sobie wiele do powiedzenia i to mnie zaczyna juz wkurzac. Bo ona chce pogadac, bo ... a ja? Czy ja nie mam swoich problemow? I caly czas sie czepiam... bo przeciez to normalne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz